Zapadł już zmrok. Załamany zwiadowca wyjechał w końcu na pole zakończonej bitwy. Jadąc do obozu okrył oczy w cieniu kaptura. Nie chciał, żeby wszyscy widzieli jak cierpi. To już by było za wiele. W ciągu tych kilkunastu miesięcy chłopak stał się dla niego kimś więcej niż jego uczniem. Był dla niego jak syn.
-Halt? To ty?- usłyszał pytanie. Od razu rozpoznał Gilana. Zatrzymał się. Młodszy zwiadowca doszedł do niego.
-Udał Ci się, prawda? Gdzie teraz są? No tak, pewnie odpoczywają. Na pewno są zmasakrowani. Wytrzymali są Ci młodzi. Księżniczka będzie dobrą królową, a Will... Halt, wszystko w porządku?
-Gil... Oni płyną do Skandi. Przykro mi.
Przy ostatnich dwóch słowach głos mistrza się załamał. Były uczeń spojrzał z niedowierzaniem na starszego zwiadowcę.
-To moja wina... gdybym ich nie zostawił... gdybym...
-Nie obwiniaj się. Gdybyś został z nimi, nie dowiedzielibyśmy się na czas o Celtach. O moście pewnie też nie. Will chciał iść sam za Wargalami. Cassandra podjęła inną decyzję, Horace z resztą też. Ja wyszkoliłem Will'a, więc ja ponoszę odpowiedzialność za to, co się stało. I uwierz mi, jeszcze tutaj wrócą. Teraz chodź, muszę złożyć raport i porozmawiać z Crowley'em.
Nie oglądając się na młodszego kolegę, Halt ruszył przed siebie do większego od innych namiotu, stojącego na środku obozowiska. Strażnicy wpuścili go do środka.
W namiocie był tylko król, Crowley i sir David. Dwaj zwiadowcy skinęli głowami królowi.
-Halt, udało Ci się? Gdzie jest moja córka?
-Panie... mówię to z ciężkim sercem ale... płynie do Skandi. Nie udało mi się. Zawiodłem. Panie, proszę daj mi szansę, żebym mógł to naprawić. Udam się tam i sprowadzę ją z powrotem... oraz mojego ucznia.
-Halt, rozumiem twój ból, ale nie. Teraz trzeba doprowadzić królestwo do porządku. I trzeba poprowadzić rozmowy z Celtami... Do tego wszystkiego potrzebujemy waszego korpusu, wiesz o tym.
-Panie, beze mnie zostaje jeszcze 49 moich kolegów.
-Ale ty jesteś jednym z najlepszych. Wybacz Halt, nie mogę wyrazić na to zgody. Prawda, chciałbym odzyskać córkę, ale jednak najpierw liczy się królestwo, dopiero potem moje życie prywatne. A teraz udajmy się do swoich namiotów. To był ciężki czas, a jutro nie będzie łatwiej.
Halt tylko skinął głową i wyszedł z namiotu. Chwilę później wyjeżdżał na Abelardzie z obozu.