Halt stał ukryty w cieniu drzew, na skraju lasu. Wiedział, że jest niewidoczny, dla grupy rabusiów czającej się z drugiej strony polany. On za to widział ich świetnie. I wiedział, że nie ma tam Foldara. Zaklinał w myślach zbiegłego zdrajcę oraz Skandian, którzy porwali Willa. Zaczynał dochodzić do kwestii władz państwa, które uniemożliwiały mu poszukiwań ucznia, lecz jego myśli przerwał tętent kopyt i stukot kół wozu. Karawana wioząca tkaniny wjechała na trakt biegnący przez polanę. Przed wóz wyszedł zbój, udający Foldara.
Karawana zatrzymała się, strażnicy przestąpili Złodziejowi drogę, lecz ten się nimi nie przejął. Mężczyzna uniósł do góry rękę, to był umówiony znak. Reszta bandy wyskoczyła z lasu i rzuciła się na karawanę, lecz w tym samym momencie rozległ się wrzask ich przywódcy, który kulił się na ziemi, a z jego ręki wystawała strzała zwiadowcy. W tym momencie Halt pojawił się w polu ich widzenia, sprawiając wrażenie, że pojawił się z powietrza. Rabusie zaczęli uciekać, herszt bandy stracił przytomność. Halt podszedł do niego, sprawni założył opatrunek uciskowy. W międzyczasie podszedł do niego pulchny mężczyzna, jego strój wskazywał na handlarza, do którego konwój należał.
Po wysłuchaniu długich i rzewnych podziękowań oraz obietnic wdzięczności mężczyzna odjechał, a Halt zabrał niedoszłego Foldara na zamek Redmont, gdzie zajęli się nim strażnicy. Zwiadowca udał się do gabinetu barona:
-Witaj Halt- przywitał gościa Arald.- Co Cię to sprowadza?
-Wiesz co. Muszę GO odnaleźć. Pomóż mi.
-Halt... Wiesz, że nie mam jak. Jesteś potrzebny tutaj. Nie mogę tego zmienić. A król i Crowley muszą dbać o interesy państwa. Wiesz o tym.
-Nie rozumiesz.
Po tych słowach zwiadowca skierował się do drzwi, i nie zważając na głos barona, próbującego coś powiedzieć, udał się do swojej chaty. Gdy wszedł do środka, zaczął zastanawiać się co dalej. Nie był w stanie znaleźć w opisach różnych band tej właściwej. Westchnął. 'Ciekawe, co by wymyślił Willl...' zaczął się zastanawiać. Po czym dotarło do niego, jak bardzo polegał na opinii i spostrzeżeniach ucznia. Zazgrzytał zębami, lecz w tym momencie Abelard zarżał i odpowiedziało mu inne rżenie. Po chwili ktoś wszedł na werandę, lecz zanim gość zdążył zapukać, Halt zawołał:
-Wejść.
-Witaj, Halt.
-Dzień dobry, Crowley'u. Kawy?
-Dziękuję, nie mam czasu. Mogę wiedzieć co Ty wyprawiasz? Co znaczą te wszystkie listy? Jesteś jednym z najlepszych zwiadowców, jeśli nie najlepszym. Nie możesz od tak wyjechać.
-Właśnie, że mogę. I jeśli będę musiał, to wyjadę. A jeśli nie puścicie mnie po dobroci, to zmuszę Was do tego. I nie, nie jestem najlepszy. Najlepszy z nas właśnie płynie do Skandii.
-Nie możesz mieć tej pewności.
-Mam.
-Halt... nie rób głupstw, proszę. Ja muszę jechać dalej, załatwić parę spraw. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia- mruknął hibernijczyk.
Chwilę później wybrał jeden z raportów, mówiąc sobie: "To ostatni. Nawet jeśli nie on jest Foldarem, jest już ostatni."
Brak mi słów... Powiem tak: Świetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mamy już październik, wyczekuję dalszych części historii, a tu nie ma nic! Czy ty zapomniałaś, że masz bloga, na którego zaglądają fani zwiadowców? Jeśli jeszcze czasem tu zaglądasz, to biegiem pisz kolejny rozdział, albo przynajmniej napisz, że zawieszasz blofa i jusz tu nie wrócisz, a nie dajesz ludziom bespodstawną nadzieję! Rozumiem, może zniechęcił cię brak komentarzy, ale nie zawsze jest tak, że od razu, pod pierwszą notką masz dziesięć komów. U mnie pierwszy pojawił się dopiero, gdy moja przyjaciółka zaczęła pisać, wtedy zaczęła wstawiać komy, a wraz z nią inne osoby, jedna, może dwie. A to był już 15 post! WIĘC BIERZ SIĘ DO ROBOTY! Bo przy pisaniu trzeba być wytrwałym. Mam nadzieję, że czasem tu zaglądasz i przeczytasz mój komentarz, a potem napiszesz rozdział, lub przynajmniej jakąś notkę. I koniecznie przeprosiny do wszystkich twoich fanów.
OdpowiedzUsuń***AUTOREKLAMA***
OdpowiedzUsuńHej, tu Luthiene aka Sue Turner!
Piszę blog o tematyce zwiadowców, ale nie jest to infantylne opowiadanie z podstawówki, ani nie trzeba było przeczytać wszystkich tomów, ponieważ troszeczkę pozmieniałam fabułę pod swoje opowiadanie i piszę o Prawdziwej Historii, która została podretuszowana pod publikę, wydrukowana i rozesłana na cały świat. Oto historia o Sue Turner, pierwszej kobiecie w korpusie zwiadowców. Historia prawdziwa, pełna fantastycznych przygód, niezliczonych misji i doprawdy nieprawdopodobnych zdarzeń.
Dopiero zaczynam pisać bloga, więc publika i trochę wsparcia bardzo by mi się przydało, chociaż piszę z czystej pasji, nie dla kogoś wbrew pozorom.
W mojej Historii można spodziewać się wszystkiego - dramatu, pasji, miłości, komedii, horroru. Każdy znajdzie coś dla siebie, głowa pęka mi od pomysłów, ale oczywiście na rozwój wydarzeń trzeba poczekać ;)
Polecam i zapraszam
~Luthiene
https://zwiadowcyhistoriaprawdziwa.blogspot.com/